Kibice się nie poddają
W czwartek pierwszej próby podjął się Michael Atkinson, który wziął z domu białą farbę i poszedł pod stadion, by przywrócić napis na swoje miejsce, ale zdołał napisać tylko „St. James” zanim zatrzymała go policja. Za swój czyn odpowie przed sądem.
Druga próba została podjęta wczoraj wieczorem. Tym razem na ścianie stadionu pojawiła się pełna nazwa stadionu napisana czarnym sprejem. Co więcej sprawca nie został złapany, a pozbycie się tego graffiti okazało się trudniejsze niż poprzednim razem.
Pracownik klubu od razu ruszył do pracy, by pozbyć się napisu, ale jeszcze w poniedziałek malunek był bardzo dobrze widoczny, co widać na poniższym zdjęciu.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.