Marveaux o niepowodzeniu
Francuski pomocnik trafił do Newcastle w 2011 roku z Rennes. Przez pięć lat zagrał dla Srok tylko w 58 meczach i zdobył dwa gole, a jeden sezon spędził na wypożyczeniu w Guingamp.
Pod koniec zeszłego sezonu, na miesiąc przed wygaśnięciem umowy, został zwolniony z Newcastle, by mógł sobie znaleźć klub. Teraz jest piłkarzem Lorient.
30-latek o pobycie na St. James’ Park powiedział: - W Newcastle nie miałem dobrych relacji z Alanem Pardew, który od razu wybierał inne opcje, niż mnie. Zawsze musiałem dawać z siebie więcej, ale to nigdy nie wystarczyło.
- Nie mogłem tak naprawdę pokazać, co potrafię. Trener długo pracował w klubie i to nie działało na moją korzyść. Zawsze starałem się myśleć pozytywnie i robić jak najwięcej.
- W pewnym momencie moje relacje z trenerem były trochę trudne. Dlatego musiałem odejść i poprosiłem, by mnie wypożyczono. Trafiłem do Guingamp. Dobrze było móc znów grać, poczuć te emocje i czuć się częścią zespołu. Niestety nie mogłem zostać na kolejny sezon.
- Poprosiłem o rozwiązanie kontraktu, ale nie potrafiliśmy się porozumieć. Moja umowa była ważna jeszcze przez rok. Do styczniowego okna transferowego nie grałem. Musiałem poczekać do końca sezonu na to, by odejść.
- Zachowanie dobrego humoru było trudne. Po powrocie z Guingamp nie spodziewałem się, że będę częścią planów Newcastle i tak też się stało. To nie było trudne do zrozumienia.
- Musiałem zachować profesjonalizm, codziennie przychodzić na treningi. Byłem z moją rodziną. Starałem się przygotowywać na nowy początek w styczniu. Później, w styczniu, powiedziałem sobie, że za sześć miesięcy będę wolny.
- Muszę przyznać, że gorsze rzeczy mogą się przytrafić ludziom. To było poza moją kontrolą, nic nie mogłem zrobić. Wciąż byłem uprzywilejowany, w klubie, w którym miałem kontrakt. Musiałem respektować decyzje menedżera.
Komentarze | 2
Mateusz napisał:08.08.16, 16:09Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.