Taylor: Spełniłem marzenie
Klub i piłkarz postanowili, że po 21 latach ich drogi się rozejdą. 30-letnim obrońcą już interesują się Glasgow Rangers, Celtic Glasgow, Hull City i Brighton & Hove Albion.
O decyzji by zmienić klub:
Oczywiście to jest dla mnie nowe wyzwanie. To smutny dzień, ale na jakimś etapie to i tak musiało się wydarzyć. Ja i klub zgodziliśmy się, że to dla mnie najlepszy czas, bym poszedł naprzód, by klub poszedł naprzód, a dla mnie przenosiny będą nowym rozdziałem. W pełni cieszę się tą szansą.
O tym, czy już się pogodził z faktem, że już nie zagra dla Newcastle:
Jeszcze nie. Myślę, że trzeba będzie poczekać na początek nowego sezonu, by to do mnie dotarło. Jednak wolę odejść po wygranym 5:1 meczu przeciwko Tottenhamowi, niż po porażce, więc to był dobry koniec. Szkoda tylko, że spadliśmy.
O dumie z gry dla klubu, któremu kibicował:
Jako 9-latek przyszedłem do szkoły mistrzostwa sportowego w Newcastle, zasiadałem na trybunie Sir Johna Halla i oglądałem mecze, a później podawałem piłki. Myślałem, że już bliżej do boiska nie podejdę. Chłopak z Whitley Bay spełnił swoje marzenia, grał w piłkę i zakładał czarno-białą koszulkę. Nikt mi tego nie odbierze. Spełniłem swoje marzenia, teraz jest czas, by otworzyć nowy rozdział kariery i mam nadzieję, że kiedyś tu wrócę.
O wierze w to, że zagra dla pierwszej drużyny:
Oczywiście przychodząc do klubu można było zobaczyć, jakich wtedy mieli środkowych obrońców. Gdy ja zaczynałem, to młodzi chłopcy nie dostawali wielu szans. Zawsze myślałem, że będę musiał zaczynać w niższej lidze i pokonywać kolejne szczeble. Był taki etap, gdy miałem 14 czy 15 lat, że zaczęło pojawiać się więcej szans dla młodych i znów to uczucie wróciło. W wieku 16 lat opuściłem szkołę, ominąłem Akademię i od razu trafiłem do rezerw u Tommy’ego Craiga. Wziął mnie pod swoje skrzydła i był dla mnie fantastyczny. Wstawił mnie do składu, później to samo zrobił Sir Bobby Robson, z piłkarzami pierwszego zespołu, jak Alan Shearer i Gary Speed, a także Shay Given. Oni wszyscy wzięli mnie pod swoje skrzydła. Gdy jesteś kibicem Newcastle, a później stajesz się zawodnikiem Newcastle United, to jest to, co zawsze chciałem zrobić.
O debiucie przeciwko Realowi Mallorca i wymianie koszulek z Samuelem Eto’o:
Pamiętam, że się rozgrzewałem, a Andy O’Brien miał problemy, chyba uraz pachwiny i Bobby Robson powiedział: „To twoja szansa”. Dla mnie wyjście na boisko było czymś wyjątkowym i pamiętam tylko, że grałem przeciwko Samuelowi Eto’o, z którym ponownie spotkałem się w meczu przeciwko Anży Machaczkale. Tego wieczoru jednak nigdy nie zapomnę. Po meczu wymieniłem się koszulką z Eto’o, a ja nosiłem koszulkę z numerem 38. On musiał używać mojej koszulki do sprzątania w domu. Nie wiem co z nią zrobił. To był miły moment.
O tym, ile znaczył dla niego pierwszy gol przeciwko Celcie Vigo:
Trochę znaczy. Myślę, że pierwszy gol zawsze jest wyjątkowy. W dodatku przed Gallowgate End po rzucie rożnym. Nie wiedziałem co mam robić. Kiedy zdobywam gole, to widać jak wiele to dla mnie znaczy, zawsze szalałem. Czy to w meczu czy na treningu, to zawsze coś znaczyło.
O swoich najlepszych wspomnieniach:
Zwycięstwa nad Sunderlandem zawsze były dobre. Jednak noc, gdy pokonaliśmy Anży w Lidze Europy była czymś, czego nigdy nie zapomnę, szczególnie przez publiczność i atmosferę w tym meczu. Nigdy wcześniej nie miałem takich odczuć, szczególnie w czasie gry na St. James’ Park. To dla mnie jest jeden z wyjątkowych momentów.
O wygraniu Championship w sezonie 2009/10:
Myślę, że najważniejsze było odbicie się i to było coś, w co każdy wierzył, że może nam się to udać i powinniśmy to zrobić. To było nasze odkupienie.
O najgorszych chwilach:
Dwa spadki to najgorsze chwile mojej kariery. Fakt, że miałem kontuzje, którym nie można było zaradzić, tak jak urazy ścięgna Achillesa, które były dziwne. Do dzisiaj lekarze nie mogą zrozumieć, jak do nich doszło. Jednak stało się i po tych wszystkich przemieszeniach, jestem jak bioniczny człowiek po takiej liczbie kontuzji. Dobre jest to, że Newcastle mnie zatrzymało w klubie, a nie mogę wystarczająco podziękować sztabowi medycznemu za wszystko, co zrobili. Dla nich to jest trudna codzienna praca, na co narzekają ich żony, bo oni cały czas są w bazie treningowej. Dziękuję też piłkarzom, którzy znają mnie od lat i wytrzymali, doceniam to.
O miłości do gry w piłkę nożną:
Codziennie, jak jadę na trening, to jestem podekscytowany. To jest ekscytujące, granie w piłkę to spełnienie marzeń. Uwielbiam grać na St. James’ Park, a gdy graliśmy na wyjeździe, to byli z nami kibice Newcastle, którzy zawsze byli niewiarygodni i na świecie mówi się o nich jako jednych z najlepszych. Treningi, chłopcy, codzienna dawka żartów, takie jest życie i takie je zawsze znałem.
O tym, co znaczy dla niego Newcastle:
Tylko to znam, od dziewiątego roku życia do teraz. Zawsze nosiłem koszulkę w czarno-białe pasy, więc będzie inaczej z inną koszulką. Czas zmienić otoczenie. Jestem tym podekscytowany. Mam nadzieję, że Newcastle też ma ekscytującą przyszłość przed sobą. Życzę im wszystkiego najlepszego. Będę tu wracać jako kibic i dopingować chłopców, zjawię się na boisku treningowym, by ich odwiedzić. Lee Charnley był pod tym względem wspaniały. Powiedział: „Możesz tu wracać, gdy tylko chcesz”. Myślę, że powiedział to niewielu piłkarzom, którzy opuszczali klub.
O tym, czy Benitez może poprowadzić zespół do awansu:
Myślę, że kibice sami to zobaczyli, tą aurę, którą wprowadził do szatni i przekazał piłkarzom na treningach. Jego biuro wzbudza strach. Zwieszasz głowę, gdy przechodzisz obok i nie żartujesz. Na treningach poważnie się pracuje, bardzo profesjonalnie. Chce tego, co najlepsze, ma wysokie standardy. Pracował w czołowych klubach i wie, co działa. Jeśli chodzi o nas, to chciałbym, by miał więcej czasu. Szczerze wierzę, że gdyby miał więcej czasu, to byśmy się utrzymali. Jednak Newcastle dało z siebie 100%, by mieć najlepszą osobę na tym stanowisku, kibice go uwielbiają. To jest podobne do tego, jakim uwielbieniem darzony był Sir Bobby Robson, gdy tu pracował. Mam nadzieję, że Newcastle wróci tam, gdzie powinno być.
O swojej przyszłości:
Kto wie? Ekscytuję się swoją przyszłością. Czekam na nią. Poczekamy na rozwój wydarzeń. Nie będziemy się śpieszyć.
O powrocie na St. James’ Park jako fan:
Zrobię to na 100%. Będę chodził po szatniach i boiskach treningowych, spotykając się z wszystkimi osobami związanymi z klubem. Wszystkich pracujących w bazie treningowej: sztab medyczny, masażyści, ludzie od strojów, będzie mi brakowało. Jest tak wiele nazwisk. Nie mógłbym im wystarczająco podziękować.
Ostatnia wiadomość dla kibiców:
Bądźcie z Rafą Benitezem, bądźcie z chłopcami. Awansujmy przy pierwszej okazji.
Komentarze | 4
Zuko78 napisał:04.06.16, 22:52https://pbs.twimg.com/media/CkGMAQDWkAQ8rQf.jpg
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.