Ginola miał szczęście
W czwartek były piłkarz Newcastle United miał zawał serca podczas gry w piłkę nożną, po czym trafił do szpitala w Monako, gdzie wszczepiono mu poczwórny bypass.
Profesor Dreyfus powiedział: - David grał w meczu charytatywnym. Nagle zasłabł i ludzie myśleli, że sobie żartuje, ale po minucie czy dwóch zdali sobie sprawę, że to coś poważnego.
- Na szczęście była tam jedna osoba, która przeszła szkolenie pierwszej pomocy, bo mogło dojść do śmierci mózgu. Następnie wezwali służby ratunkowe, które przybyły osiem minut później, gdy on wciąż miał zatrzymane krążenie.
- Rozmawiałem z kapitanem i powiedział mi, że tylko dziewczyna, która była w karetce wiedziała, gdzie jest to boisko, które jest boiskiem prywatnym, a wiedziała to tylko dlatego, że tego ranka je widziała i zapytała kogoś o to.
- Gdyby tego nie zrobiła, to prawdopodobnie nie dotarliby tam na czas, by go uratować.
- Gdy przybyli, on miał zatrzymane krążenie, na miejscu czterokrotnie został użyty defibrylator, udało się przywrócić normalny rytm serca i do dziesięciu minut zjawił się helikopter, którym został przetransportowany do Centrum Serca w Monako.
- Podjąłem decyzję, aby przenieść go do sali operacyjnej i od razu przeszedł operację wszczepienia poczwórnego bypassu, która była bardzo typowa, chociaż trudna.
- Rano obudził się zupełnie normalnie, bez żadnych uszkodzeń neurologicznych i teraz dochodzi do siebie po wszczepieniu bypassów, tak jak każdy normalnie by dochodził.
- To na każdym poziomie był splot zdarzeń, który był wręcz idealny, dlatego tutaj dzisiaj jest. Więcej szczęścia nie mógł mieć. To niesamowita historia.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.