Piękne pożegnanie z Premier League
Newcastle nie miało już o co grać w tym meczu, z kolei Tottenham walczył o utrzymanie drugiego miejsca, lecz obie drużyny grały z takim nastawieniem jakby było zupełnie odwrotnie. Sroki od początku miały przewagę i w 19 minucie przyniosło to efekty.
Obrońcy gości nie najlepiej poradzili sobie z dośrodkowaniem Daryla Janmaata, po czym Moussa Sissoko podał przed bramkę do Aleksandra Mitrovića, a ten wystawił piłkę Georginio Wijnaldumowi, który precyzyjnym strzałem zdobył swojego pierwszego gola od 16 meczów.
Po stracie gola Tottenham zaczął częściej utrzymywać się przy piłce, ale Karl Darlow nie musiał w ogóle interweniować. Dwie kolejne sytuacje miały za to Sroki, ale Jack Colback trafił tylko w boczną siatkę, a strzał Mitrovića po rykoszecie nie sprawił problemów Llorisowi.
W 39 minucie jednak już nikt Serbowi nie przeszkodził, gdy doszedł do dośrodkowania Moussy Sissoko i głową skierował piłkę do siatki, podwyższając prowadzenie Srok.
Tottenham miał okazję jeszcze przed przerwą, by zdobyć gola kontaktowego, ale Christian Eriksen po podaniu Harry’ego Kane nie zdołał pokonać Darlowa strzałem z ostrego kąta.
Na drugą połowę Koguty wyszły bardziej zmotywowane i miały swoje szanse. Mocne uderzenie Erica Diera na rzut rożny odbił Paul Dummett, rzut wolny Eriksena został zablokowany przez mur, a strzał Erika Lameli obronił Darlow.
Chwilę później bramkarz Srok dał się jednak zaskoczyć Argentyńczykowi, który z ostrego kąta uderzył mocno i po rękach Darlowa piłka wpadła do siatki.
Tottenham dostał wiatr w żagle, a jeszcze czerwoną kartkę zobaczył Mitrović, który próbując utrzymać się przy piłce, spróbował też złamać nogę Kyle’owi Walkerowi. Na szczęście to mu się nie udało, a sędzia podjął słuszną decyzję.
Wydawało się, że Sroki stracą prowadzenie, a wtedy z kontrą wyszedł Sissoko i zanurkował w polu karnym Tottenhamu, na co dał się nabrać sędzia i podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Wijnaldum.
Newcastle miało kolejne okazje, by zdobywać gole z kontry, ale dwie szanse zmarnował Sissoko, a jedną Andros Townsend.
Townsend bardzo chciał strzelić gola swojej byłej drużynie i jego kolejna próba zatrzymała się na poprzeczce. Piłka jednak szybko wróciła w pole karne Kogutów i Rolando Aarons mocnym strzałem podwyższył wynik na 4:1.
Chwilę później skrzydłowy Srok przejął piłkę na własnej połowie, ruszył do przodu, dograł do Daryla Janmaata, który strzałem po ziemi ustalił końcowy wynik meczu na 5:1.
Warto dodać, że również kibice nie dali odczuć swojego smutku po spadku. Przez cały mecz dopingowali zespół, a przede wszystkim śpiewali wszystkie możliwe przyśpiewki o Rafie Benitezie, by przekonać go do pozostania na St. James’ Park na kolejne lata.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.