Pardew: Chciałem kontroli
Pardew zapytany, dlaczego opuścił Newcastle, odpowiedział: - Przez struktury klubu. Nie chciałem takich struktur, jakie miałem. Chciałem innych.
- W Crystal Palace jest jedna rzecz, która się różni i jest to fakt, że mam pełną kontrolę nad transferami. Nie miałem jej wcześniej i obecnie wielu menedżerów w Premier League jej nie ma. Między mną a prezesem nie ma nikogo i codziennie dyskutujemy.
- To było dla mnie ważne po Newcastle, ponieważ tam byli piłkarze, którzy zostali sprowadzani w celach klubu, a nie w celach mojej wyjściowej jedenastki. To było frustrujące, szczególnie po świetnym początku jaki miałem.
- Kiedy masz swój pomysł na grę i jest piłkarz, którego musisz wziąć, bo jest to lepsza opcja finansowo, zamiast piłkarza, który pasuje do zespołu, to jest to trudne.
- Różne kluby mają różne podejście. Tu jesteś menedżerem, a tam jesteś, by trenować zespół. Filozofia jest ustawiana przez dyrektora sportowego. Tak samo jest w Sevilli, która odnosi sukcesy i być może tak samo ma Manuel Pellegrini w Manchesterze City.
- Nie mam z tym problemu. Nie miałem z tym problemu w Newcastle. Takie były struktury i zostało mi to wyjaśnione, gdy tam przychodziłem. Jednak wolę być menedżerem.
Pardew dodał, że duży wpływ na jego odejście mieli również kibice Srok, którzy stracili do niego zaufanie i resztki sympatii. Po wygranym meczu z Evertonem postanowił opuścić klub.
- W Newcastle doszło do tego, że było mi bardzo ciężko. Dopiero co pokonaliśmy Everton, byliśmy na 9 miejscu w lidze, a ja byłem nielubiany - dodaje.
- Poprowadziłem ich drużynę do ćwierćfinału Ligi Europy. OK, mieliśmy gorszy sezon i kilka słabych momentów po tym, jak sprzedaliśmy kilku zawodników, ale po prostu pomyślałem: „To zmierza donikąd. Potrzebuję nowego wyzwania”.
- Może utraciłbym entuzjazm do pracy, a tego chcę uniknąć. Jednak czy stworzyłem sobie najlepszą szansę? Czasami trzeba nowej wiary, nowego wyzwania. Pomyślałem sobie: „Wiesz co, Palace to jest to, czego potrzebuję”.
- Zrezygnowanie z 5-letniego kontraktu, który miałem najpewniejszy w kraju, dla trzyletniego kontraktu w klubie, który może spaść z ligi, ze stratami finansowymi, to jest spore ryzyko.
- To bardzo rzadkie, by menedżer miał tylko sukcesy w jednym klubie. Jako piłkarz jakimś sposobem stałem się tam legendą, po golu strzelonym w półfinale Pucharu Anglii. Pod żadnym względem nie byłem najlepszym piłkarzem.
- Jednak nie chciałem przyjść, by czasem tego nie zepsuć. To było fajne i mnie podbudowało. To mnie motywuje, by tego nie zepsuć. Jestem tego świadomy.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.