Gutierrez: Nie wybaczę
O tym, jak zaczęła się jego walka z rakiem mówi: - Wszystko zaczęło się ostatniego dnia sezonu 2012/13. Zderzyłem się z Bacarym Sagną, obrońcą Arsenalu.
- Od tego momentu zacząłem czuć ból jądra. Lekarz powiedział, że nie widzi żadnych uszkodzeń i wszystko wydaje się być w porządku, ale gdybym czuł dalszy dyskomfort, to mam mu powiedzieć. Pojechałem na wakacje, mieliśmy miesiąc wolny, ale dalej czułem ból.
- Kiedy wróciłem z wakacji, to wspomniałem o tym lekarzowi. Powiedział, że powinienem zachować spokój, ponieważ on nie widzi nic dziwnego, ale w kolejnych tygodniach pojawiło się opuchnięcie z czym wróciłem do lekarza.
- Powiedziałem, że widzę, iż coś jest nie tak i wtedy on zdecydował o dalszych testach. Miałem zrobione USG. Wróciłem do domu, a po kilku godzinach doktor zadzwonił i powiedział, że musimy spotkać się ze specjalistą. Wtedy zacząłem obawiać się najgorszego.
- Pojechaliśmy do specjalisty. Usiadł ze mną i klubowym lekarzem. Powiedział, że mam guza i już na następny dzień chcieli mnie operować. Nigdy nie sądziłem, że może mi się to przytrafić, ale nikt nie jest z tego zwolniony. To może przytrafić się każdemu, ale wtedy to był szok.
- Wtedy nastawiłem się na pokonanie choroby, powrót do zdrowia i ponowną grę w piłkę.
- Byłem operowany w Argentynie. Usunęli jądro. To był nasieniak, a wszystko zostało zablokowane, by nie było przerzutów. Wszystkie wyniki po operacji były dobre, więc po tym, jak zostałem wypisany, wróciłem do Anglii.
- Wróciłem w połowie listopada, a w pierwszej połowie grudnia menedżer powiedział mi, że powinienem szukać sobie innego klubu, bo tak będzie lepiej. Rozumiem wiele rzeczy w futbolu i to, że działacze traktują to jak biznes. To jasne, że dbają o interesy klubu.
- Jednak w takiej sytuacji trzeba rozważyć też inne rzeczy, tym bardziej że przedtem grałem dla klubu przez 5 lat. Nie jestem w stanie wybaczyć tego, jak zostałem potraktowany.
O tym, że Newcastle nie płaciło za leczenie, Jonas mówi: - Nigdy o nic nie prosiłem. Zapłaciłem sam za to, bo jak mówiłem, najważniejsze dla mnie było moje zdrowie.
- Jeśli ich zdaniem takie postępowanie było w porządku, to nie ma sprawy. Nigdy o nic nie prosiłem i tyle. Nie byłem zainteresowany.
Niestety jak się później okazało, wycięcie jądra nie kończyło problemów zdrowotnych Jonasa, gdyż pojawiły się przerzuty i piłkarz musiał przejść chemioterapię.
- Pierwsza kontrola po operacji wykazała przerzut do nadnerczy. To jest trudne, gdy mówią ci o chemioterapii, a ty nie masz zbyt wielu informacji o tym leczeniu.
- To jest słowo, którego zawsze się obawiasz, gdy je słyszysz i trudno było się pogodzić z tym, że przejdę chemioterapię. To leczenie, które precyzyjnie walczy z tym, co jest złe w ciele.
- Towarzyszyło temu puste uczucie, ale to leczenie zwalcza problemy, a najlepszym rozwiązaniem było jak najszybsze podjęcie się tego i zachowanie pozytywnego nastawienia.
- Mojej rodzinie i przyjaciołom było chyba trudniej. Musieli mnie wspierać, a czasami po chemioterapii jesteś bardzo podłamany. Tym, którzy cię wspierają, jest bardzo trudno wyczuć, jak mają się zachować w danym momencie.
- Nie mogę nie wspomnieć mojej dziewczyny, bo to wydarzyło się w czasie, gdy dopiero się poznawaliśmy, a ona była ze mną jak lwica, wojowniczka. Zawsze była obok mnie.
Na szczęście dla Jonasa wszystko dobrze się skończyło i wrócił do gry w piłkę. Teraz Argentyńczyk, mimo złych doświadczeń z działaczami, chce zostać w Newcastle. By tak się stało, musi wywalczyć nowy kontrakt, ponieważ obecny wygasa w lecie.
- Wiem, że moja sytuacja w Newcastle nie jest łatwa, ale będę walczyć o to, by tu zostać. Czas pokaże, co mogę zrobić, a w mojej mocy jest to, by dać z siebie wszystko i zobaczymy.
- Bez wątpienia po takich przeżyciach, jakie miałem, widzi się rzeczy z innej perspektywy i zmieniają się priorytety. Jednak trudno jest to też zrozumieć ludziom, ponieważ dla każdego ich problemy są bardziej istotne.
- Według mnie najważniejsze jest zdrowie. Zdrowie i radość. Czasami mamy kłopoty z powodów, które nie są naprawdę tak znaczące.
Jonas, tłumacząc swoją chęć pozostania w Newcastle, napisał na Twitterze: - Klub to nie właściciel, menedżer czy piłkarz. Tutaj chodzi o kibiców, a ja jestem dumny z fanów Newcastle. Dziękuję wam za wsparcie i miłość. To jest najważniejsze.
Komentarze | 4
Mateusz napisał:27.03.15, 23:46Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.