Pardew: Nie protestujcie
- Myślę, że klub musi być stawiany na pierwszym miejscu i moim zdaniem to jest okazja, by tak było. Pasja kibiców wobec klubu musi się dzisiaj objawić, bo piłkarze tego potrzebują - mówi Pardew.
- Tu nie chodzi o mnie czy o zarząd, chodzi o 11 zawodników w czarno-białych koszulkach Newcastle o godzinie 16:00 w sobotnie popołudnie. Opuścicie trybuny po godzinie i zostawicie ich samych? Nie sądzę, by to było właściwe i naprawdę mam nadzieję, że tego nie zrobią.
O relacjach z Ashleyem mówi: - Nie rozmawiałem z nim od dwóch czy trzech tygodni. On prowadzi ten z klub z zaufaniem do menedżera i pozwala mu prowadzić zespół.
- On zawsze mi powtarzał: „Pracuj nad tym”. Tego ode mnie oczekuje. On nie chcę, bym do niego zadzwonił i mówił: „Mike, jestem zaniepokojony”. Nie widziałby w tym siły, a ja bym tego nie zrobił.
- Nie otrzymałem od niego żadnych zapewnień i nie oczekuję tego. Kiedy w grudniu zostałem menedżerem miesiąca, to nie zadzwonił i nie powiedział mi: „Dobra robota”. Nie oczekiwałem tego od niego, ponieważ on taki nie jest.
Dzisiejszy mecz jest ostatnim w tym sezonie występem Newcastle na własnym boisku i zazwyczaj w Anglii piłkarze po takim meczu dziękują swoim kibicom. Czy przy takiej atmosferze też tak będzie?
Pardew odpowiada: - Nie, rozmawialiśmy o tym. Jedynie wyjdziemy na środek i podziękujemy im brawami. Robimy to odkąd tu przyszedłem. Runda honorowa byłaby przesadą, a może to mieć miejsce wtedy, gdy się coś wygra.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.