Kibice mają dość wymówek Pardew
Po żałosnej serii, która przeszła na niebezpieczny teren po porażce 0:1 ze Stoke City, Newcastle gra o utrzymanie posady Alana Pardew. Statystyki są ponure. Czasami postawa była jeszcze gorsza. Słabe wyniki to jedno, a nudny futbol bez pomysłu jest jeszcze gorszy.
Newcastle przegrało 12 z ostatnich 17 meczów, a w dwunastu z tych spotkań nie zdołało strzelić gola. Odpadli z Pucharu Anglii, u siebie, z Cardiff City w trzeciej rundzie i uczynili to wszystko, gdy Pardew wciąż powtarzał wymówki o kontuzjach, o kluczowych piłkarzach, który martwili się o swoje zdrowie przed Mistrzostwami Świata, o pechu i sprzedaży w styczniu Yohana Cabaye’a do PSG.
Wszystkie te wymówki, pod pewnym względem, są uzasadnione, ale on całkowicie ignoruje swój udział w braku mobilizacji u piłkarzy i przez trzy lata ciągle szuka wymówek, a nawet chwali właściciela, Mike Ashleya, pomimo ciągłych niepokojów, jakie wywołuje.
Pardew narzekał na wąski skład, a mimo to publicznie bronił niepowodzeń w kupieniu piłkarza od stycznia 2013 roku. Pardew pełni funkcję menedżera tak, jak życzy sobie tego właściciel, a nie kibice. Trzymając się jednej opcji sprawił, że stopniowo pozostali zaczynali mieć do niego pretensje.
Frustracja na trybunach rośnie. On jest jedynym przedstawicielem rządów Ashleya, w stronę którego mogą skierować swoją złość. Mogą go zranić, mogą sprawić, że straci swoją pracę, ale nie mogą zmusić Ashleya do sprzedaży klubu, na którego nie może znaleźć kupca.
Kibice są już zmęczeni słuchaniem tego, jak Pardew próbuje wytłumaczyć niepowodzenia drużyny. Złość i oburzenie sprawiło, że stracili słuch, ale nie są ślepi.
Drużyna Newcastle gra w jednym tempie, brakuje motywacji, dyscypliny w defensywie, kreatywności i nie potrafi zbliżyć się do pasji lub stylu, który jest potrzebny do zwyciężania. Zespół ma swoje ograniczenia, których Pardew jest świadom i nie można go w pełni za to winić, ale starania drużyny nie są wystarczające, a to jest niewybaczalne w Tyneside.
Według Pardew brakuje kreatywności bez Cabaye’a i kontuzjowanego Loica Remy’ego, a mimo to ignoruje fakt, że pokłócił się z dwoma piłkarzami, którzy mogli by to dać drużynie, czyli Hatem Ben Arfa i Sylvain Marveaux. Nawet piłkarz, za którego ściągnięcie odpowiada, czyli Gabriel Obertan, jest nieobecny, pozbawiając zespół szybkości przy kontratakach.
Piłkarze nie powinni unikać winy. Postawa niektórych z nich była skandaliczna, ich brak uznania dla tego, co oznacza gra w koszulce Newcastle jest kolejnym ciosem w brzuch, ale jak zwykle to menedżer ponosi winę za ich postawę. On odpowiada na to zrzucając winę na media i mylnie twierdzi, że z powodu kontuzji jest bez dziesięciu zawodników pierwszego składu.
Po trzech latach tolerowania Pardew, kibice odwracają się w dużych liczbach. Spotkanie ze Stoke było pierwszym, na którym niezadowolenie było wyrażone w czasie meczu, ale to od dłuższego czasu narastało w mediach społecznościowych oraz wśród autorów wpływowego fanzinu.
Domowy mecz przeciwko Swansea to kluczowy moment. Oczywiście Pardew potrzebuje zwycięstwa, ale jeśli kibice gospodarzy będą go obrażać, jeśli St. James’ Park głośno i długo nie da mu wotum zaufania, wtedy Ashley, chociaż jest właścicielem, którego raczej nie obchodzi to, co kibice myślą czy czują, może zaakceptować fakt, że potrzebny jest nowy menedżer.
Kiedy fani masowo się odwrócą, to pozycja menedżera jest nie do utrzymania, ponieważ żaden zespół nie potrafi grać w tak negatywnej i dzielącej atmosferze.
To nie jest nieprzemyślana reakcja na obniżenie formy i nie jest to efekt tego, że lokalne gazety otrzymały na jesień zakaz, tak jak próbował to nierozsądnie argumentować Pardew. Zanosiło się na to od tygodni, jeśli nie od miesięcy.
W zeszłym tygodniu Chronicle może i przedstawiło sondę, według której 86% kibiców chciało zwolnienia Pardew, ale nie zmanipulowali tych wyników. The Journal może i napisał, że on „idzie na egzekucję”, ale to powiedział ich felietonista, były piłkarz Pardew z West Hamu, Don Hutchinson.
Okrzyków „Pardew Out”, które w sobotę wyszły od hardcorowych, podróżujących za drużyną kibiców i obraźliwych transparentów wywieszonych na Britannia Stadium można się doszukać już do 12 miesięcy wstecz.
Piłkarze Newcastle również pod koniec zeszłego sezonu przestali dla niego grać po porażce z Benficą w ćwierćfinale Ligi Europy. W rezultacie zespół prawie spadł z ligi. Wykonał dobrą robotę, by to naprawić, a w Boże Narodzenie Sroki znów mówiły o zakończeniu sezonu w czołowej szóstce.
Luke Edwards, The Telegraph.
Komentarze | 5
YohanCabaye napisał:15.04.14, 06:40Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.