Kibic przeprasza
- Głupio zareagowałem. Nie wyszedłem tam po to, by zaatakować konia. Kocham zwierzęta. Mam trzy psy, staw rybny, a także karmię lisy po drugiej stronie ulicy - mówi Rogerson.
45-latek twierdzi, że nie wiedział o tym, co dzieje się w centrum miasta, a w środku wydarzeń znalazł się przez przypadek. Trochę dziwi go ogromne oburzenie, jakie wywołał jego cios.
- Z jakiegoś powodu ludzie bardziej martwią się tym, że uderzyłem konia, niż o to, że w tych starciach ucierpiała policjantka.
- Jednak chciałbym przeprosił tego konia, cały oddział policji konnej i ludzi z północnego-wschodu. Biorę lekarstwa i piłem alkohol, ale to nie usprawiedliwia tego, co się wydarzyło.
- Wypiłem dwa kufle piwa przed meczem, dwie butelki piwa na meczu i jeszcze jeden kufel po tym, jak szybciej opuściłem stadion. Wyszedłem z baru Terrace na St. James’ Park, skręciłem w prawo i byłem w samym środku tego. Był głośny wybuch, co wystraszyło wszystkie konie.
- Ten koń ruszył na mnie i po prostu zareagowałem. Wybuchła petarda i on ruszył w moją stronę. Wtedy spanikowałem i wyprowadziłem cios.
Komentarze | 2
dbmagpie napisał:17.04.13, 16:52Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.