Awans rzutem na taśmę!
Newcastle nieźle rozpoczęło mecz, chociaż już w trzeciej minucie mogło zostać zaskoczone, gdy Samuel Eto’o otrzymał prostopadłe podanie i ruszył naprzód, ale strzelił obok bramki.
Jedyna akcja, jaką stworzyli piłkarze Alana Pardew to niecelny strzał Sylvaina Marveaux, a po kwadransie gry Anży przejęło inicjatywę i kilka razy zakotłowało się w polu karnym Srok. Za każdym razem na posterunku był Steven Taylor, który blokował strzały Lassany Dairry.
Później Sroki otrzymało jeden cios, a mogło dwa. Boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Yohan Cabaye, a zaraz potem złe podanie Mapou Yangi-Mbiwy przejął Mehdi Carcela-Gonzalez i po zagraniu z klepki z Eto’o trafił tylko w boczną siatkę bramki Srok.
Jeszcze przed przerwą wynik mógł otworzyć Taylor, gdy uderzał głową po dośrodkowaniu Marveaux z rzutu wolnego, ale piłka przeleciała nad poprzeczką.
Na początku drugiej połowy Sroki powinny objąć prowadzenie. Sissoko dwukrotnie miał szansę zdobyć gola głową, ale najpierw posłał piłkę za wysoko, a za drugim razem w ogóle w nią nie trafił.
Jeszcze lepszą okazję miał Taylor, gdy po rzucie wolnym piłka spadła pod jego nogi, ale wychowanek Newcastle z pięciu metrów trafił wprost w bramkarza.
W 54-tej minucie z boiska wyleciał Carcela-Gonzalez, który podciął Massadio Haidarę, za co sędzia pokazał mu drugą żółtą kartkę i Anży od tego momentu musiało radzić sobie w dziesiątkę.
Mimo przewagi Srok obraz gry niewiele się zmienił. Piłkarze Alana Pardew podawali piłkę 25 metrów od bramki, a goście dobrze się bronili i czasami próbowali kontrować. Jedyny warty wspomnienia strzał, to uderzenie Cheicka Tiote nad poprzeczką na kwadrans przed końcem meczu.
W 81-szej minucie nieporozumienie w defensywie Srok wykorzystał Eto’o, ale Kameruńczyk uderzał z bardzo ostrego kąta i Rob Elliot zdołał odbić piłkę.
6 minut później przed polem karnym ręką zagrał Cheick Tiote i goście mieli rzut wolny. Do piłki podszedł Mark Boussoufa, ale jego strzał trafił tylko w poprzeczkę.
Gdy wydawało się, że będzie potrzebna dogrywka, wtedy znów zadziałał duet Marveaux-Cisse. Na sekundy przed końcem doliczonego czasu Francuz idealnie dośrodkował w pole karne, a Senegalczyk głową skierował piłkę do siatki. Anży nie zdążyło nawet wznowić gry, bo sędzia zakończył mecz.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.