Bigirimana o swoim życiu
O dołączeniu do Coventry City:
- Poszedłem do recepcji na boisku treningowym, ale nie za dobrze mówiłem po angielsku, więc posłali mnie do łowców talentów, Raya Goodinga oraz Reece’a Browna. Powiedziałem im, że nie mam jeszcze drużyny, ponieważ dopiero przyleciałem do Anglii. Odpowiedzieli mi, że gdy pójdę do szkoły i załapię się do drużyny, to przyjdą mnie zobaczyć. Byłem zachwycony. Kiedy ruszyłem do domu, to mnie zatrzymali i powiedzieli, żebym wrócił następnego dnia. Później mi wyjaśnili, że zauważyli we mnie szybkość, ale ja nawet nie biegłem! Byłem na testach, a później mnie przyjęli.
O grze w piłkę w Burundi:
- Nie mieliśmy żadnych butów do gry, więc gdy byłem mały, to grałem na bosaka na brudnych drogach. Nie było żadnej trawy. Tam była prawdziwa rywalizacja, każda dzielnica robiła swój zespół i wszyscy konkurowaliśmy na małym boisku w lidze „siódemek”. W Burundi zazwyczaj oglądaliśmy mecze Ligi Mistrzów i ja kibicowałem Realowi Madryt, ponieważ uważałem, że są bardzo dobrzy. Wszyscy graliśmy w piłkę, nawet moja młodsza siostra i była w tym bardzo dobra.
O ucieczce z Burundi i rodzinie:
- Musieliśmy się wydostać z Burundi, gdy rozpoczęła się wojna domowa. Moja mama wyjechała pierwsza, a jej siostra sprowadziła ją do Anglii, gdy miałem sześć czy siedem lat. Nie widziałem jej przez cztery lata. Musieliśmy dostać się do kraju, gdzie będzie bezpiecznie, a dla nas była to Uganda, gdy moja mama była w Anglii. Gdy dorastaliśmy, to wszyscy się nawzajem wspieraliśmy. Mój tata był urbanistą, moja mama była fryzjerką, brat pracował w sklepie, nawet ja, gdy byłem mały, byłem chłopcem na posyłki w sklepie. Jak na standardy w Burundi, to wiodło nam się dobrze, więc zapraszaliśmy ludzi, pomagaliśmy im, w pewnym momencie mieszkało nas 12 w jednym pokoju. Wujkowie, ciocie, rodzina, przyjaciele. Nie było to spowodowane tym, że moi rodzice są bardzo religijni. To było z dobroci serca. Tego mnie uczyli. Nie mieliśmy dużo pieniędzy, ale zawsze staraliśmy się pomagać innym.
O wysokich zarobkach piłkarzy:
- Wszyscy jesteśmy ludźmi. Ja nie jestem od sądzenia ludzi. Czasami nie jest łatwo, piłkarze nie są robotami. Oczekuje się od nas perfekcji, ale my wszyscy mamy wzloty i upadki. Z całą tą uwagą i uwielbieniem czasami może namieszać się w głowie. Musisz się upewnić, że nie stracisz kontaktu z rzeczywistością. Piłkarze są obdarowani przez Boga talentem, który przynosi radość ludziom. Trzeba dzielić się tym darem.
O swojej działalności:
- Rodzice nauczyli mnie, by myśleć o innych. Pokazali mi, że w życiu nie chodzi tylko o ciebie. Chcieli widzieć pokój wśród ludzi, więc przyjmowali ich i traktowali jak rodzinę. Tak dorastałem i gdy tylko mogę, to idę do kościoła, do szkół i próbuję dać coś od siebie. Wszyscy przechodziliśmy trudne czasy i nie mogę przekonać wszystkich, ale mogę pokazać jak ja pokonałem swoje problemy i pomóc im osiągnąć swój potencjał. Taki jest mój cel, wierzę, że Bóg wysłał mnie w te miejsce, by pomagać ludziom. Tak właśnie robię.
Komentarze | 2
dublion napisał:15.02.13, 16:27to może dla NU coś dobrego zrobi
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.