Wielkie emocje, Sroki awansują!
Pierwszą okazję na zdobycie gola miało Newcastle, a dokładnie Sylvain Marveaux, ale w ostatniej chwili wspaniałym wślizgiem powstrzymał go Brendan Moloney.
Szczęścia z 20 metrów próbował też jedyny napastnik Srok w pierwszym składzie, czyli Peter Lovenkrands, ale jego uderzenie było pozbawione siły i bramkarz Lee Camp spokojnie złapał piłkę.
W 39 minucie padła pierwsza bramka Srok w tym sezonie w pierwszej połowie, a jej autorem był Lovenkrands. Hatem Ben Arfa zagrał na lewą stronę do Marveauxa, który znakomicie dośrodkował w pole karne, a Duńczyk głową zdobył bramkę.
Jednak już w pierwszej minucie drugiej połowy padło wyrównanie. Robbie Findlay uderzył z 20 metrów i pokonał Roba Elliota, który nie miał wiele do roboty w pierwszej części spotkania, a przy stracie gola powinien spisać się lepiej.
Po bramce dla Forest tempo meczu się rozkręciło i w przeciągu kilku minut kibice oglądali niecelne strzały Matta Derbyshire’a oraz Danny’ego Guthriego, a także kolejny pozbawione siły uderzenie Petera Lovenkrandsa.
W 60 minucie sędzia podyktował rzut karny dla Newcastle po faulu Moloneya na Marveaux. Do jedenastki podszedł Lovenkrands i zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu. Camp miał piłkę na ręce, ale nie zdołał jej skutecznie odbić.
Niestety prowadzenie utrzymało się tylko 6 minut. Długie podanie od bramkarza otrzymał Derbyshire, który ruszył sam na bramkę, minął jeszcze Elliota i posłał piłkę do pustej bramki.
Alan Pardew wprowadził na boisko braci Ameobich oraz Gabriela Obertana, ale do końca regulaminowego czasu gry wynik się już nie zmienił i do rozstrzygnięcia tej potyczki potrzebne było kolejne półgodziny meczu.
Już w 3 minucie dogrywki Danny Simpson pięknie przelobował bramkarza Forest z prawego skrzydła, chociaż prawdopodobnie chciał dośrodkowywać i Sroki kolejny raz wyszły na prowadzenie.
Chwilę później znów mógł być remis. Po rzucie wolnym Andy’ego Reida główkował Morgan, a piłka uderzyła w poprzeczkę i wyszła za linię końcową boiska.
Na 10 minut przed końcem skurcze dopadły Shane’a Fergusona, który później nie umiał już biegać. Na boisku pozostał, ale na lewej obronie zastąpił go Gabriel Obertan.
Na 5 minut przed końcem gospodarze wyszli z kontrą. Lewym skrzydłem zaatakował Ishmael Miller, zagrał piłkę w pole karne, gdzie Marcus Tudgay tylko dostawił nogę i po raz trzeci wyrównał stan spotkania.
I gdy wszyscy myśleli już o rzutach karnych Fabricio Coloccini wpisał się na listę strzelców. Z lewej strony na długi słupek zacentrował Obertan, a argentyński obrońca w 122 minucie główką ustalił końcowy wynik spotkania na 4:3.
Komentarze | 1
YohanCabaye napisał:21.09.11, 07:32Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.
z happy end'em;)
bo i kolejna runda i bez niepotrzebnych kontuzji...
teraz czekamy na info z Londynu o do Santona...
Marek gratki za szybki opis,wczoraj można było przeczytać szczegóły tej konfrontacji...dzięki...