10 lat od cudu w Rotterdamie
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że po pierwszych trzech meczach w grupie drużyna Sir Bobby’ego Robsona miała 0 punktów i nie zdobyła żadnej bramki.
Później jednak Sroki zaczęły wygrywać. Najpierw pokonały na St. James’ Park Juventus dzięki bramce Andy’ego Griffina, a tydzień później, również u siebie, pokonały Dynamo Kijów.
13 listopada 2002 roku drużyny Feyenoordu i Newcastle wychodziły na murawę de Kuip z nadzieją na zwycięstwo i awans, lecz do tego potrzebny był remis lub zwycięstwo Juventusu w Kijowie.
Sroki objęły prowadzenie po bramce Craiga Bellamy’ego tuż przed przerwą, a zaraz po niej na 2:0 podwyższył Hugo Viana. Kilka minut później w Kijowie Dynamo objęło prowadzenie w meczu z Juventusem, ale Włosi szybko odrobili starty i wyszli na prowadzenie 2:1, które utrzymali do końca.
Droga do awansu wydawała się otwarta, ale w 65 minucie gola dla Feyenoordu zdobył Mariano Bombarda, a chwilę później do wyrównania doprowadził Anthony Lurling.
Remis żadnej z drużyn nic nie dawał, więc trwała walka o zwycięstwo, co rozstrzygnęło się w 91 minucie. Wtedy to Kieron Dyer urwał się obrońcom i uderzył na bramkę, a Patrick Lodewijks odbił piłkę, lecz nie zatrzymał dobitki Bellamy’ego. Sroki mogły świętować awans do drugiej rundy Ligi Mistrzów.
Jest to jedyny przypadek w historii tych elitarnych rozgrywek, gdy drużyna, która na półmetku fazy grupowej miała 0 punktów, wygrała kolejne trzy mecze i awansowała do kolejnej rundy.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.