Howe: Ostatecznie wynik jest najważniejszy

Eddie, długa podróż, ale ostatecznie bardzo udana.
- Tak, to był kolejny trudny mecz wyjazdowy, ale to dla nas świetny rezultat. Chłopcy ciężko pracowali. Mieliśmy trudny początek, straciliśmy gola i na wyjazdach to jest trudny sprawdzian, musieliśmy harować, żeby wrócić do gry i to się udało. W niektórych fazach pierwszej połowy graliśmy naprawdę dobrze i powinniśmy prowadzić wyżej, ale to wspaniałe zwycięstwo.
To była świetna reakcja na straconego gola, ale też na zeszłotygodniową porażkę.
- Tak, to przede wszystkim. Poprzedni mecz był bardzo rozczarowujący pod wieloma względami, naszej gry, wyniku. Wiedzieliśmy, że dzisiaj musimy na to odpowiedzieć, musieliśmy zapomnieć o tamtym meczu, pokazać naszą odporność i charakter. Musieliśmy pokazać, że to była wpadka. Nie sądzę, żebyśmy dzisiaj byli w najlepszej dyspozycji, ale zrobiliśmy wystarczająco dużo, pokazaliśmy dobry charakter. Kilku piłkarzy nie czuło się najlepiej, Alex Isak nie czuł się na sto procent zdrowy, podobnie Bruno. Biorąc to wszystko pod uwagę, to była świetna wygrana.
Jeśli chodzi o poziom kondycji, o którym wspominałeś po poprzednim meczu, czy dzisiaj było pod tym względem lepiej i bliżej tego, czego oczekujesz?
- Tak, było bliżej tego, czego oczekujemy. Nie byliśmy dzisiaj fizycznie w najlepszej dyspozycji, ale to czasami jest podyktowane przebiegiem meczu. Nasza gra była trochę nieskładna, Southampton zdobył gola, co nakręca publiczność. Musieliśmy na to odpowiedzieć i mocno popracować. Jestem naprawdę zadowolony z tego, jak to zrobiliśmy, jak znaleźliśmy sposób na zwycięstwo. Ostatecznie wynik jest najważniejszy.
Isak zdobył dwa gole, pierwszego z karnego. Czy według ciebie był tam faul?
- Tak myślę. Widząc to na żywo uważałem, że należy się rzut karny, choć nie miałem świetnego widoku. Po sposobie, w jaki Alex się przewrócił, pomyślałem, że musiał być faulowany. Na szczęście to był dobry przykład bardzo dobrej pracy VARu.
W drugim golu mogło się wiele podobać, w samej akcji i wykończeniu.
- Tak, Alex jest w bardzo dobrej formie. Zasługuje na pochwały za to, że zagrał, choć nie czuł się w pełni zdrowy. Czasami kiedy grasz, to musisz zapomnieć o tym, jak się czujesz. Tak zrobił, czuł adrenalinę i w pierwszej połowie momentami był nie do powstrzymania.
Swój miły moment miał też Sandro Tonali, który zdobył swojego pierwszego gola w tym sezonie Premier League, bardzo dobrze wykorzystał swoją szansę.
- Tak, świetnie to zrobił. Nie wiem jak często w swojej karierze znalazł się w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem, jednak nie zgadłbyś, że nie ma często takich okazji, bo tak spokojnie to wykończył. Jednak ponownie Sandro był w sercu tego wszystkiego, co robiliśmy dobrze. Jego gra bez piłki, wygrywanie pojedynków, wiele wślizgów, wiele pojedynków, które wygrywał. Był kluczowy do tego, żeby przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.
Na koniec wspaniałe sceny po końcowym gwizdku. Wypchnąłeś Miguela Almirona przed kibiców. Jak wiele to mówi i jak bardzo cieszyła cię reakcja kibiców?
- To nic nie mówi. Nie wiemy do końca, co stanie się z Miggym. Nie ma żadnych ostatecznych wiadomości do przekazania. Publiczność świętowała jego osobę za to wszystko, co zrobił dla klubu. To było właściwe, żeby wykorzystał ten moment, niezależnie od tego czy zostanie, czy odejdzie. To była wyjątkowa chwila, na którą zasłużył. Był niesamowity dla klubu, był w pełni profesjonalny, nie mogę powiedzieć wystarczająco pozytywnych rzeczy na jego temat.
Kibice mogli cieszyć się tym dniem po tym, jak wczoraj mieli ciężką podróż, ale to czwarte wyjazdowe zwycięstwo z rzędu i zaczynajcie naprawdę im to wynagradzać.
- Bez wątpienia. Kiedy jedzie się tak daleko, to nasza podróż wygląda inaczej. My korzystamy z innej formy transportu, kibice mierzą się z trudną pogodą i pokazali swoje zaangażowanie, jadąc długo, czy jakkolwiek tutaj dotarli. To niesamowity pokaz ich miłości do klubu, a my musimy to zauważyć i pokazać naszą grą, jak wiele to dla nas znaczy, dziękując im za to.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.