Howe: To był rozczarowujący występ w defensywie
Eddie, jak oceniasz ten mecz?
- To był trudny mecz, wiedzieliśmy, że taki będzie. Moja początkowa ocena tego jest taka, że zaczęliśmy dobrze, ale stracony gol na pewno zmienił mecz, odczucia z nim związane i impet. To oczywiste stwierdzenie, ale ten pierwszy gol był dla nas trudny do zaakceptowania, bo mocno rozpoczęliśmy spotkanie i wyglądaliśmy na drużynę, która będzie stwarzała zagrożenie. Dobrze zareagowaliśmy na tego gola, atakowaliśmy we właściwy sposób i stwarzaliśmy okazje, ale później straciliśmy drugiego gola i na to już nie zareagowaliśmy dobrze. To jest prawdopodobnie największe rozczarowanie tego dnia.
Oba gole straciliście na początku obu połów. Czy trudno to przyjąć, patrząc na to, o czym wspominałeś, że dobrze zaczęliście obie połowy?
- Tak, wyglądało na to, że będziemy dominującym zespołem i nie wiem czy to był brak koncentracji, czy cokolwiek to było, ale na pewno się temu przyjrzę i pewnie będę miał lepszą wiedzę na ten temat, gdy to obejrzę jeszcze raz. To do nas niepodobne, bo w tym sezonie byliśmy dobrzy w obronie, ale to był rozczarowujący występ w defensywie. Straciliśmy dwa gole i stworzyliśmy sobie trudne wyzwanie. To nie jest nic, z czym sobie wcześniej nie radziliśmy. Jednak nie najlepiej goniliśmy wynik i zespół nie prezentował się najlepiej w ostatnich 30 minutach. To jeszcze we mnie siedzi.
Mimo to twoja drużyna stworzyła kilka okazji. Według ciebie, czego brakowało, żeby przełamać się przed bramką rywali?
- To jest ten sam schemat, przez który przechodziliśmy wcześniej, jeśli spojrzy się na ostatnią piłkę, ostatnią akcję, ostatni strzał, to było dla nas kilka naprawdę dobrych momentów czy to z kontrataków, czy dośrodkowań. Momenty były, ale ich nie wykorzystaliśmy i później nie zanosiło się na to, żebyśmy mieli zdobyć gola. Tak jak mówiłem, w ostatnich 30 minutach byliśmy trochę zdesperowani w tym, co robiliśmy i podjęliśmy kilka trudnych oraz złych decyzji, a wtedy mecz nam zupełnie odjechał, ponieważ zupełnie wytraciliśmy swój rytm.
Z plusów, Callum Wilson zagrał swój pierwszy mecz w sezonie, pierwszy występ od maja. Jak bardzo cieszy to, że wrócił do drużyny?
- Tak, to wielki piłkarz, wielka osobowość. Jestem zachwycony, że mamy go z powrotem. Wszedł w trudnym momencie. Goniąc wynik w taki sposób, jak to robiliśmy, nie dogrywaliśmy mu zbyt wielu piłek, co jest rozczarowujące.
Czy uważasz, że twojej drużynie należał się rzut karny, kiedy w końcówce spotkania Callum Wilson był przewracany w polu karnym?
- Uważam, że mógł być za to rzut karny. To była jedna z tych decyzji, że gdyby sędzia podyktował jedenastkę, to VAR nie zmieniłby jego decyzji. Trzymano się decyzji z boiska o nieprzyznaniu karnego i musimy to zaakceptować.
Kieran Trippier również wrócił do gry. Jak ważne jest to, żeby doświadczeni piłkarze, jak Callum i Kieran byli w zespole, szczególnie w tak pracowitym grudniu?
- To bardzo ważne. To są piłkarze, którzy mogą zrobić różnicę i których nam naprawdę brakowało. Jestem zachwycony, że obaj wrócili do składu. Tak jak mówiłem, był to trudny mecz do wejścia z ławki dla każdego piłkarza, szczególnie z tak okrojonym czasem na boisku. To mocne osobowości i to pomoże zespołowi, że obaj są dostępni.
Musieliście czekać dwa tygodnie na ten mecz po pokonaniu Nottingham Forest. Teraz macie pięć dni do wyjazdowego spotkania z Crystal Palace. Czy to będzie korzystne dla twojego zespołu, żeby podnieść się po tej porażce?
- Tak myślę. Tak naprawdę wszyscy chcielibyśmy, żeby ten mecz był już jutro, bo cierpimy po tej porażce. To był rozczarowujący wieczór. Przemyślimy ten mecz, przyjmiemy ten ból po porażce i spróbujemy wyciągnąć z tego lekcję, żeby wrócić silniejszymi na Crystal Palace.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.