Dubravka: Nie wiem co jeszcze miałem zrobić
- To był mecz jak kolejka górska. Taka porażka boli, szczególnie, gdy przegrywa się 2:4, a byliśmy tak blisko, długo utrzymywał się remis - mówi Dubravka.
- Niestety rywale stworzyli wiele okazji i ostatecznie byli precyzyjni pod bramką, co dla nas było rozczarowującym momentem.
- To był pracowity wieczór, bardzo rozrywkowy dla kibiców, więc mam nadzieję, że im się to podobało. Oczywiście chcielibyśmy im dać powody do radości.
- Niestety tak się dzisiaj nie stało, ale następny mecz gramy już za kilka dni, więc musimy być na to gotowi, ponieważ będzie to jeden z ważniejszych meczów w naszych życiach.
Dubravka obronił karnego Mohameda Salaha, o czym powiedział: - To był świetny moment dla pewności siebie mojej i drużyny, byliśmy dalej w grze, stworzyliśmy kilka okazji.
- Liverpool jednak wykreował sobie bardzo dużo szans, trzeba to przyznać. Niestety nie był to nasz wieczór. Chcieliśmy dać coś naszym kibicom, którzy tutaj przyjechali i nas dopingowali, ale dziękujemy im za ich wsparcie, bo są niesamowici.
Po bezbramkowej pierwszej połowie, Liverpool wyszedł na prowadzenie 4 minuty po przerwie, na co Sroki jeszcze odpowiedziały, ale ostatecznie dominacja The Reds wzięła górę.
- Przez stracony gol na początku drugiej połowy gra się zmieniła. Kiedy tracisz gola, to musisz coś zmienić, trzeba zareagować i bardziej się otworzyć - przyznaje Dubravka.
- Liverpool ma szybkich i uzdolnionych piłkarzy, więc kiedy pojawiają się okazje, to zazwyczaj zdobywają gole. Niestety dla nas, stworzyli dwie szanse w 10 minut i zdobyli dwa gole.
- Później było ciężko. Staraliśmy się coś wykreować, zdobyliśmy kolejnego gola po pięknej główce i jest wciąż wiele pozytywnych rzeczy, które musimy wyciągnąć i budować na tym, a tak jak mówiłem, za kilka dni gramy znowu i musimy być na to gotowi.
Dubravka sam sprokurował rzut karny faulując Diogo Jotę, choć powtórki pokazały, że kontakt był minimalny, a Portugalczyk dołożył sporo od siebie upadając na murawę.
- To jest frustrujące, Jota to sprytny gość. Starałem się cofnąć ręce i go nie dotknąć. Poczułem kontakt, ale nie wiem co jeszcze miałem zrobić próbując go nie dotknąć - mówi bramkarz Srok.
- Sędzia podyktował rzut karny, więc nie ma sensu się kłócić. Był też VAR, więc nie wiem co mam powiedzieć. Starałem się obronić kolejnego karnego, ale to loteria.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.