Howe dumny z piłkarzy po remisie z Wolves
Zdobyliście 14 punktów na ostatnich 18 możliwych, ale czy dzisiaj to jest punkt zdobyty, czy dwa punkty stracone?
- Czy może być i tak, i tak? Szczerze mówiąc to nie wiem, wciąż czuję emocje związane z meczem. Jestem dumny z piłkarzy i z wysiłku fizycznego, jaki włożyli w to spotkanie. Warunki były podobne do tych ze środy przeciwko Dortmundowi. Było bardzo mokro i to tworzy inny mecz. Uważam, że graliśmy dobrze i rywale też grali dobrze. To był naprawdę dobry mecz dwóch dobrych drużyn. Oni zawsze byli groźni z kontry. Prowadziliśmy i dlatego to jest trochę frustrujące, że nie zdobyliśmy trzech punktów, ale nie mogę wystarczająco pochwalić piłkarzy.
Czy twoja duma wynika z tego, jak drużyna dostosowała się do problemów?
- To był dla nas trudny tydzień. Przegraliśmy mecz w Lidze Mistrzów i moim zdaniem niesłusznie. Do tego sytuacja Sandro, co trudno było przyjąć grupie, bo na długi czas tracimy wspaniałego piłkarza, a jeszcze kontuzje, jakich doznaliśmy w meczu z Dortmundem, złożyły się na naprawdę trudny tydzień, choć jesteśmy też zadowoleni z wielu aspektów. Przyjechaliśmy tutaj i mogliśmy się użalać nad sobą, ale nasi piłkarze nie znają takiego sposobu. Dlatego włożyli sporo serca w grę i moim zdaniem to był bardzo dobry mecz.
Warunki są oczywiście takie same dla obu drużyn, ale czy bardziej mają wpływ na waszą grę, niż na grę rywali?
- Nie miałem na myśli tego, że warunki wpłynęły na nas negatywnie, tylko przez to mecz był inny. Oczywiście obie drużyny muszą sobie z tym radzić, ale po środzie znowu trafiliśmy na taką samą pogodę, co na pewno jest bardziej męczące.
Na ławce rezerwowych mieliście dwóch bramkarzy, brakuje wam wielu piłkarzy. Jak bardzo to utrudnia sytuację, gdy patrzysz na rezerwowych, żeby coś zmienić?
- Tak, to jest ta trudna część, gdy chcemy wprowadzić kogoś świeżego, zrobić zmianę i wpuścić kogoś na jego najlepszą pozycję. Niechętnie stawiam na kogoś na nie jego pozycji, chyba, że nie mam wyboru. Dodatkowo trudno wejść w taki mecz przy takim tempie, które było szybkie, a drużyna miała równowagę. Muszę być ostrożny, żeby nie dokonywać zmian, żeby tej równowagi nie zachwiać. Byłem tego świadomy.
Pod nieobecność Alexandra Isaka spora odpowiedzialność spoczywa na Callumie Wilsonie. Na pewno wziął tę odpowiedzialność na siebie.
- Tak było. Oba wykończenia były znakomite, szczególnie pierwsze. Łatwiejszą szansą był pierwszy strzał, ale piłka wróciła i wspaniale to wykończył. Mógł nawet zdobyć hat-tricka, miał pecha, że w końcówce jego strzał został zablokowany. Dobrze wykonał rzut karny i to było kolejne dobre popołudnie dla Calluma.
W tej serii meczów, z brakującymi piłkarzami, jak musicie do tego podejść? Czy to będzie mentalność oblężonej twierdzy, czy musicie trzymać się razem?
- Zdecydowanie. Musimy być bardziej zwarci, pokazywać ducha drużyny, którego mamy odkąd tu pracuję, ta grupa jest niesamowita. Nigdy nie jest łatwo, a to dla nas wielkie wyzwanie w tym sezonie. Piłkarze wspaniale na to odpowiadają, nie mógłbym być z nich bardziej dumny w tych trudnych okolicznościach z kontuzjami. Wiele z obecnych urazów nie jest krótkoterminowych, a to oznacza, że na horyzoncie nie widać dobrych wiadomości, więc będziemy musieli postawić na tę samą grupę, ale jesteśmy wystarczająco dobrzy, żeby sobie poradzić.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.