Howe: Gdy już zdobyliśmy gola, to byliśmy lepszym zespołem
Czy w tym meczu chodziło o wykonanie zadania?
- Tak było, to był naprawdę trudny mecz, czego się spodziewaliśmy. Podnieśliśmy się po niepewnym początku, w pierwszych dziesięciu minutach nie graliśmy najlepiej, a Burnley sprawiało nam problemy. Jednak gdy już zdobyliśmy gola, to byliśmy lepszym zespołem. Chcieliśmy szybciej rozstrzygnąć mecz drugim golem, ale musieliśmy zachować cierpliwość i ostatecznie ta bramka padła.
Mieliście kilka dobrych okazji w pierwszej połowie. Jedna dla Alexandra Isaka, dwie dla Elliota Andersona. Czy byłeś sfrustrowany tym, że na przerwę schodziliście z tylko jednobramkowym prowadzeniem?
- Chcieliśmy wyciągnąć lekcję z niedawnych meczów, w których mieliśmy przewagę i nie naciskaliśmy wystarczająco na rywali. Oczywiście piłkarze chcą to robić, ale czasami to trudno zrobić. Burnley też należą się brawa, bo nigdy się nie poddali, niczego nam nie podarowali, sami musieliśmy na to zapracować. Taka jest Premier League. Jesteśmy zachwyceni tym zwycięstwem po tym, co się działo przed meczem. Graliśmy w środku tygodnia, byliśmy zachwyceni po pokonaniu Manchesteru City, a zaraz potem czekał nas kolejny trudny mecz u siebie. Piłkarze pokazali się z dobrej strony.
Przez cały czas wywieraliście sporą presję na Burnley głęboko na ich połowie. To także doprowadziło do pierwszego gola po pięknym strzale Miggy’ego Almirona. Jak bardzo byłeś z tego zadowolony i czy właśnie w taki sposób planowaliście pokonać Burnley?
- Nie powiedziałbym, że to planowaliśmy, taki po prostu jest nasz styl gry i tak chcemy grać, staramy się to robić regularnie. W różnych meczach potrzebne są różne rzeczy, teraz potrzebowaliśmy prawdziwej energii i determinacji do walki, nawet kiedy było ciężko. Uważam, że momentami Burnley grało naprawdę dobrą piłkę. To taka gra w kotka i myszkę. Czy zdołasz ich złapać, czy oni zdołają cię rozpracować? Na szczęście tym razem dobrze się przygotowaliśmy i Miggy oddał niesamowity strzał.
W piątym meczu z rzędu zachowujecie czyste konto, ale Burnley na początku wywierało na was sporą presję. Jak bardzo cieszy cię to, jak sobie z tym poradziliście?
- Tak jak mówiłem, był to niepewny początek spotkania z naszej strony, kilka razy przedarli się przez naszą obronę, wyglądali groźnie i wybroniliśmy kilka trudnych sytuacji, jedną bardzo dobrze zatrzymał Nick Pope, w całym meczu miał kilka dobrych interwencji. Jednak zawsze będziesz potrzebował swojego bramkarza. Na szczęście udało nam się przetrwać tę presję, nie straciliśmy gola i to dało nam możliwość wygrania meczu. Mamy piłkarzy, którzy potrafią stwarzać takie momenty, jak to zrobił Miggy, który uderzył niewiarygodnie. Kiedy objęliśmy prowadzenie, to chcieliśmy zdobyć drugiego gola i na szczęście to się udało.
Trzeciego gola w trzech meczach zdobył Alexander Isak. Nadeszło to w dobrym momencie, gdy niedostępny jest Callum Wilson. Co sądzisz o jego wkładzie w ostatnich dniach?
- Bardzo mnie to cieszy. Rzut karny był decydującym momentem, a on jest bardzo spokojny i opanowany. Uważam, że bardzo dobrze wykonał jedenastkę. Miał też dobrą okazję, której nie wykorzystał, czym pewnie był trochę sfrustrowany, ale ma ogromny talent, to prawdziwy technik i jesteśmy bardzo zadowoleni, że mamy go w naszym składzie.
Muszę zapytać o kontuzję Joelintona. Wprowadziłeś go, ale nie wytrzymał długo na boisku. Co możesz nam powiedzieć o jego sytuacji?
- Wygląda na problem z mięśniem uda. Będziemy załamani, jeśli to okaże się poważny uraz, który wykluczy go na dłużej. Poczekamy i zobaczymy. To dla nas bardzo ważny piłkarz, daje nam wiele różnych atrybutów i umiejętności. Trzymamy kciuki, żeby szybko wrócił.
Terminarz jest nieubłagany i nie widać litości. Jak bardzo jesteś zadowolony z tego, jak radzą sobie z tym twoi piłkarze, bo to dla was nowe wyzwanie?
- Tak jest i myślę, że umiejętność radzenia sobie z tym i koncentrowania się na każdym kolejnym meczu nie jest łatwa, dlatego piłkarze zasługują na pochwały za to, jak zareagowali w tych pięciu meczach. Jednak tak jak mówisz, ta karuzela nie zwalnia. Gramy w środę, następnie w niedzielę. Potem, na szczęście, większość z nas odpocznie, ale reprezentanci krajów grają dalej. Jedyne co możemy zrobić, to podejść do kolejnego meczu we właściwy sposób i już bardzo czekamy na środowe spotkanie.
Gracie z PSG w Lidze Mistrzów, która wraca na St. James’ Park po 20 latach przerwy. Czy łatwiej zmobilizować piłkarzy, kiedy taka okazja pojawia się na horyzoncie?
- Na takie mecze nie trzeba nikogo motywować, trzeba instruować, pokazać plan i mam nadzieję, że będziemy dobrze realizowali ten plan. To bardziej na meczach wokół tego spotkania trzeba się mocniej koncentrować, ale piłkarze robią to bardzo dobrze. Musimy być regularni w naszych przygotowaniach i w motywacji. To nie może się zmieniać w zależności od tego z kim gramy i do tej pory piłkarze to robią.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.