Willock: Wypożyczenie zakryło wiele moich słabości
Wychowanek Arsenalu dołączył do Srok w lutym na zasadzie wypożyczenia, co było dla niego zupełną nowością, ale mimo to w 14 meczach zdobył osiem goli.
- Wtedy to było przytłaczające - mówi Willock. - Opuszczenie Londynu, Arsenalu i wyjazd w nieznane tak naprawdę, było to trudne, ale był to właściwy moment. Nigdy wcześniej nie byłem na północy, nigdy nie odwiedziłem Newcastle.
- Dodatkowo dołączałem do drużyny walczącej o utrzymanie. To wszystko było dla mnie nowe. To było trudne doświadczenie, bo w Arsenalu byłem chroniony. Było to jednak wspaniałe.
- Doświadczenie zupełnie innego środowiska w szatni, pod wodzą innego menedżera, grając z prawdziwą presją, bo walczyliśmy o utrzymanie, to mnie budowało.
- W Arsenalu byłem chroniony. Byłem młodym chłopcem, który pokonywał kolejne szczeble, a później próbowałem się przebić do pierwszego zespołu. Nawet kiedy grałem w pierwszej drużynie, to było takie: „och, to tylko młody chłopak”.
- Nie było tam takiej presji, jak tutaj. Nie powiedziałbym, że było łatwo, ale nie było takiej walki jak w Newcastle. Przyszedłem tutaj i spodziewano się po mnie, że będę jednym z piłkarzy, którzy wyciągnie nas z kłopotów.
Dzięki takiej grze, o Willocku szybko zrobiło się głośno i jego nazwisko trafiło na nagłówki gazet, lecz on sam wiedział, że miał jeszcze wiele do poprawy.
- Trafiłem tutaj jako chłopiec i stałem się mężczyzną. Może nie przez ten krótki czas podczas wypożyczenia, ale po podjęciu trudnej decyzji o przenosinach na stałe. Teraz patrzę wstecz i na pewno bardzo dorosłem. Byłem taki młody i nieopierzony - przyznaje.
- Wypożyczenie było naprawdę udane, ale prawdopodobnie to ukryło kilka rzeczy, których musiałem się nauczyć, nie tylko piłkarsko, ale ogólnie o życiu.
- Moja gra bardzo się rozwinęła, ale jako człowiek też się rozwinąłem. Zdobyłem wiele bramek podczas wypożyczenia i moje nazwisko trafiło na nagłówki, ale to zakryło wiele moich słabości.
O późniejszym transferze do Newcastle powiedział: - Pamiętam jak tamtego lata wróciłem do Arsenalu i nie wiedziałem co robić. Podobało mi się na wypożyczeniu, ale transfer definitywny to była ważna decyzja. Nie byłem pewny, czy chcę odchodzić z Arsenalu.
- Chyba sobie myślałem, że wrócę i będzie tak samo. Będę próbował przebić się do pierwszej drużyny, a wszystko będzie podobne i komfortowe.
- Kiedy zaczęły się rozmowy o transferze definitywnym, to nie byłem tego pewny. Kibice prawdopodobnie ułatwili mi to, podobnie jak Steve Bruce. Bardzo walczył o to, żeby mnie tutaj sprowadzić, był dla mnie bardzo dobry.
- W tamto lato często rozmawialiśmy przez telefon. Nie doceniano mnie w Arsenalu, to stało się jasne. Kiedy spotkałem się z nimi, to stało się oczywiste, że chcą, żebym odszedł. To zabolało.
- Pewnie bym dryfował przez kolejny rok, gdybym został. Trafiłem do klubu, gdy miałem 4,5 roku. Oddałbym życie za Arsenal. Na tym spotkaniu poczułem, że mój czas minął. Nie czułem się ceniony i to był koniec, po tym postanowiłem przenieść się do Newcastle.
Teraz Willock czuje się świetnie w Newcastle, ale nie było tak od razu. Cały pierwszy sezon był dla niego trudny, nie tylko ze względu na słabe wyniki drużyny.
- Newcastle to teraz mój dom - dodaje. - Uwielbiam to miejsce, kibiców, ludzi, miasto. Jednak jak mam być zupełnie szczery, to tęskniłem za domem. To trwało przez cały pierwszy sezon. Byłem przyzwyczajony do życia w Londynie. Byłem blisko rodziny i wszystko było takie samo.
- Nagle znalazłem się po drugiej stronie kraju, żyjąc sam. Było ciężko. Czasami czułem się fatalnie. Wracałem do domu po treningu i czułem się samotny.
- Na początku sezonu drużyna miała problemy. Uważałem, że nie gram dobrze. Nie miałem nikogo, kto odwróciłby moją uwagę od tych rzeczy. Pierwszy raz w życiu byłem sam i za dużo czasu spędzałem na rozmyślaniu o wszystkim.
- Przejście przez ten okres mnie stworzył. Eddie Howe był fantastyczny i bez wątpienia był jednym z najważniejszych ludzi, jeśli chodzi o mój rozwój jako piłkarz, ale też człowiek.
- Możesz z nim porozmawiać o wszystkim. On jest autentycznie zainteresowany tobą i wszystkim co się dzieje. To coś wspaniałego. Wykonał wspaniałą robotę.
- Stworzył środowisko dla piłkarzy jak ja, ale też dla piłkarzy jak Bruno, który jest z drugiej strony świata, żeby poczuł się jak w domu. Newcastle to niesamowite miejsce do gry w piłkę.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.