Anderson o pobycie w Bristol Rovers i planach na zbliżający się sezon
O przezwisku, jakie dostał w Bristol Rovers od Joeya Bartona:
- Billy, z powodu Billy’ego Elliota. Tańczące stopy czy jakoś tak, tak menedżer powiedział, więc tak mnie nazywali. To było szalone. Menedżer to wymyślił i nagle wszyscy kibice nazywali mnie Billy. Potrzebowałem czasu, żeby się do tego przyzwyczaić. Ludzie mówili do mnie Billy, a ja nawet nie wiedziałem, że mówią do mnie. Słyszałem to nawet, gdy grałem… Wcześniej tego nie słyszałem, ale to było w porządku.
O pobycie w Bristol Rovers:
- Uwielbiałem to. Trafiłem tam pod koniec stycznia i to był dla mnie nowy klub. Miło mnie tam przywitali, a wielu piłkarzy było na tej samej łódce co ja, wielu z nich było z północy, więc dobrze się tam wpasowałem i to od razu zadziałało. Kiedy dołączyłem, to panowała dobra atmosfera. Walczyli. Nie mieli udanego początku sezonu, ale walczyli i zaczęli wygrywać. Od pierwszego tygodnia walczyliśmy o miejsce w play-offach, a później o awans. To było naprawdę szalone. Mieliśmy serię zwycięstw.
O wywalczeniu awansu z Bristol Rovers:
- Było chyba sześć czy siedem drużyn, które mogły trafić do play-offów lub wywalczyć awans bezpośrednio. Było tak ciasno. Wszyscy mieliśmy ten sam cel, ale jednak z taką grupą i z takim menedżerem walczyliśmy i wyciągnęliśmy się wszyscy na najwyższy możliwy poziom. To wypożyczenie to była chyba najlepsza rzecz dla mnie. Myślę, że grałem całkiem nieźle i zdobyłem kilka bramek, co było dla mnie najważniejsze. Od początku grałem dobrze, ale nie strzelałem goli, jednak to był jeden z moich celów i w końcu zacząłem trafiać. Zdobyłem pierwszą bramkę i powiedziałem sobie: „Dobrze, nadszedł czas”. Gole zaczęły wpadać. Naturalnie ustawiałem się na dobrych pozycjach, po kilku meczach grałem wyżej na lewym skrzydle i od tego momentu zacząłem się ustawiać na lepszych pozycjach.
O pracy z Joey Bartonem:
- Był dobry. Wszystkim wysoko zawiesza poprzeczkę. Pcha cię wyżej. Był piłkarzem, więc twoje dobro jest dla niego najważniejsze. Naprawdę mi pomógł i dał mi odskocznię w mojej karierze. Opowiedział mi kilka historii z czasów, gdy grał dla Newcastle i co się działo… Pośmialiśmy się.
O pokonaniu Scunthorpe 7:0 w ostatniej kolejce:
- Wielu ludzi mówiło, że to zrobimy. Pamiętam jak ktoś powiedział, że ma zabawne przeczucie, że wygramy siedmioma golami. Pomyślałem: „Chciałbym”. To było szalone. Lewoskrzydłowy grał na lewej obronie, prawoskrzydłowy na prawej obronie i skrzydłowi na skrzydłach, żebyśmy wszyscy mogli atakować. Było wiele do zrobienia, ale wierzyliśmy w siebie. W przerwie pomyślałem, że będzie ciężko, musieliśmy strzelić jeszcze pięć goli. Wszyscy dalej próbowali, starali się. Goniliśmy za ostatnim golem, wiedzieliśmy, że potrzebujemy jeszcze jednego.
O bramce na 7:0:
- Pomyślałem, że po prostu muszę uderzyć w światło bramki, bo to ostatnie pięć minut, nie mogę chybić. Modliłem się o to, żeby piłka do mnie doszła, skoczyłem na dalszym słupku, dostałem się do piłki i nagle cały stadion eksplodował radością. Nie pamiętam za bardzo, co się stało, ale pamiętam, że leżałem na ziemi, ciesząc się, a wokół mnie było pełno kibiców.
O planach na okres przygotowawczy:
- Muszę spróbować wywrzeć jak najlepsze wrażenie, robić to, co potrafię najlepiej. Muszę powalczyć o miejsce wokół pierwszej drużyny i zobaczymy, jak sobie poradzę. Ważne jest to, żeby nie starać się aż za bardzo. Po prostu trzeba robić swoje i zobaczymy czy zostanę zauważony, muszę pracować najciężej jak potrafię. Mam tak jakby wolne uderzenie. Postaram się z całych sił i jeśli sztab uzna, że potrzebuję kolejnego wypożyczenia, to z przyjemnością to zrobię. Cokolwiek będzie dla mnie najlepsze. Uważam, że dla mnie granie meczów będzie najlepsze, kontynuowanie tej serii, którą mam i próba dalszego rozwoju. Mam nadzieję, że będę mógł to robić tutaj, a jeśli gdzieindziej na wypożyczeniu, to dam z siebie wszystko. Wygrana 7:0 z Bristol Rovers to był świetny dzień, również dla mojej rodziny i będę to pamiętał do końca życia. Teraz muszę powalczyć o kolejny taki moment.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.