Longstaff: Samolubnym byłoby myślenie o sobie
24-latek w ostatnim czasie przegrywał rywalizację z Jonjo Shelveyem, Bruno Guimaraesem, Joe Willockem oraz Joelintonem o miejsce w środku pola i wchodził tylko na końcówki meczów, lecz na Carrow Road w końcu zagrał od początku i pokazał się z dobrej strony.
- Jedynie możesz koncentrować się na sobie. Ostatecznie, jeśli dajesz z siebie wszystko i nie łapiesz się do drużyny, to musisz to zaakceptować - mówi Longstaff.
- Jednak dopóki robię wszystko co w mojej mocy, to to jest najważniejsze. Są tutaj ludzie, którzy starają ci się pomóc rozwijać i stawać się lepszym. Kiedy dostajesz szansę, jesteś gotowy, żeby wejść i dać dobry występ. Chłopcy, którzy grali, byli wspaniali.
- Nie jestem głupi, to nie tak, że nie zasługują na grę, ponieważ jak najbardziej zasługują. Cały zespół gra dobrze i tak się dzieje, kiedy jesteś pewny siebie.
- Jeśli o mnie chodzi, to w takiej sytuacji, w jakiej byliśmy, samolubnym byłoby myślenie o sobie i o tym, co się ze mną wydarzy czy nie wydarzy. Skupiam się na tym, żeby być najlepszym piłkarzem jakim mogę być. Mam nadzieję, że to się stanie tutaj.
- Jeśli nie, to nie. Po prostu koncentruję się na tym, żeby być najlepszym Seanem Longstaffem, jakim mogę być i zobaczymy gdzie mnie to zaprowadzi.
W lecie wygasa kontrakt Longstaffa z Newcastle, lecz jak sam przyznaje, póki co nie myślał wiele o swojej przyszłości, ponieważ skupiał się na tym, żeby pomóc drużynie wydostać się z walki o utrzymanie w Premier League.
- Byliśmy w sytuacji, że mogliśmy spaść, więc jeśli siedziałbym tu, zastanawiał się i martwił o siebie, a nie o drużynę, to nie stawiałoby mnie to w dobrym świetle - wyjaśnia.
- To nie jest właściwe postępowanie. Oczywiście teraz jesteśmy już bezpieczni. Teraz mogę się trochę zastanowić nad tym, co może się zdarzyć, ale tak jak mówię, co ma być, to będzie.
- Tak zawsze byłem nastawiony we wszystkim, co robiłem. Chcę być najlepszy jak to możliwe i zobaczymy gdzie mnie to zaprowadzi. Będę z tego zadowolony.
Longstaff przyznał też, że pod wodzą Eddiego Howe’a odzyskał radość z treningów i znów czuje, że rozwija swoje umiejętności piłkarskie, czego brakowało mu u Steve’a Bruce’a.
- Było wspaniale, niecierpliwie czekałem na to aż zagram. Kiedy zespół gra dobrze, to trzeba przyjąć to, że ludzie przed tobą grają dobrze i coś wnoszą - dodaje.
- Czasami bywa ciężko. Jednak pod wodzą tego menedżera czuję, że się bardzo rozwinąłem, a treningi z nim to jest dla mnie wielka sprawa. Czuję, że znów jestem młody, a może w ostatnich kilku latach brakowało tej nauki i rozwoju. To było dla mnie rozczarowujące.
- Grasz z Bruno, który sprawia, że gra się łatwiej. To pozytywne i świetnie być częścią tego.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.