Fraser: Czuję się jakbym grał z potworem obok siebie
- Muszę przyznać, że Kieran, odkąd przyszedł do klubu, to wobec mnie i wszystkich był niesamowity. Nie tylko na boisku, bo jego występy były najwyższej jakości, ale o jego zachowaniu poza boiskiem też mogę mówić tylko w samych superlatywach - mówi Fraser.
- Takie małe rzeczy, podbudowanie morale, sprawiają, że wszyscy grają lepiej. Gram z nim krótko, dwóch najmniejszych piłkarzy na boisku, ale czuję się jakbym grał z potworem obok siebie. Tyle wnosi. Wnosi pewność siebie i stara się, żeby każdy grał lepiej.
- Jest wspaniały odkąd przyszedł i nie tylko ja tak twierdzę.
We wtorek Sroki pokonały u siebie Everton 3:1, odnosząc drugie zwycięstwo z rzędu. Frazer podkreśla, jak dużo pracy zespół włożył przygotowania do tego spotkania.
- To wielka wygrana - przyznaje Szkot. - Zwycięstwa z rzędu nie są łatwe do odniesienia w Premier League, a po meczu z Leeds ludzie myśleli, że wyjedziemy i będziemy się dobrze bawić. Tak nie było. Wyjechaliśmy i ciężko pracowaliśmy.
- Wszystko co robiliśmy dzień w dzień było podporządkowane pod ten meczu i zobaczcie, co nam to dało. Kibice nas wspierali i wygraliśmy, co było bardzo ważne. Nasza gra była świetna.
- Teraz musimy to przenieść na niedzielę. Oczywiście jesteś rozemocjonowany po zwycięstwie, ale trzeba się uspokoić i nie dać się ponieść. Trener sprawi, że skupimy się na kolejnym meczu.
Od przyjścia Eddiego Howe’a do Newcastle, gra Frasera znacznie się poprawiła i on sam nie ukrywa, że znacznie lepiej pracuje mu się z nowym trenerem, niż ze Stevem Brucem.
- Muszę uważać na słowa - śmieje się Fraser. - Odkąd przyszedł trener, to pracuje ze mną indywidualnie, gramy lepszy futbol. Nie chcę mówić nic negatywnego o tym, co było wcześniej. Też za to ponoszę winę, nie byłem wystarczająco dobry.
- Myślę, że obecny styl bardziej mi odpowiada. Przede wszystkim Howe powiedział mi, żebym nie myślał o golach. To może brzmi głupio, ale mogłem za dużo o tym myśleć.
- To złe głównie dla drużyny. Jeśli będę dobrze grał dla drużyny w każdej kolejce, to gole przyjdą same. Zdobyłem gola, więc trener chyba wie, co mówi.
O swoim trafieniu zażartował: - To było niesamowite trafienie. Szczerze, to trafiłem goleniem. Ale wszystkie gole się liczą, prawda? Może tej odrobiny szczęścia potrzebowałem.
- Miałem kilka okazji w pierwszej połowie, główkę, co jest rzadko spotykane, a nawet przy moim strzale goleniem, gdybym uderzył za mocno, to trafiłbym kogoś w głowę i by wpadło.
- Byłem we właściwym miejscu. Pracuję z trenerami, menedżerem, wszystkimi. Mówili mi, abym wbiegał w światło bramki i tak zdobyłem gola. Nie trafiłem czysto w piłkę, ale się liczy.
Komentarze | 0
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, żeby dodać komentarz.